wtorek, 17 lipca 2012

Tesknota chwycila za serce

“Every road is a slippery slope
But there is always a hand that you can hold on to
Looking deeper through the telescope
You can see that your home's inside of you”




Nie chce juz tutaj byc! Naprawde…
Tutaj rzadko wychodzi slonce … wciaz siedzi za pierzyna szarych chmur…
Mam dosc… Zaczynam cholernie tesknic za Polska…
I to nic, ze niby tutaj lepiej… ja nie czuje sie jak u siebie i pewnie nigdy nie poczuje.
Fakt, teraz nawet nie staram sie tego zmienic, bo nie wyobrazam sobie spedzic tutaj kolejnego roku.
Niedobrze mi sie robi widzac co mamy za oknem, lub czytajac/ slyszac jak to u nas fajnie.
Nikt nie widzi ile nam brakuje, jak samotnosc doskwiera… Nie chce tak zyc!
Nadal czuje sie tutaj obco. Mam dosc juz tego- tych chmur, deszczu i pseudo lepszego zycia.
Wole byc u siebie. I nawet jesli bedzie sie wiazalo z kolejnymi wyrzeczeniami, to teraz jestem gotowa na opuszczenie tego kraju jak nigdy dotad. Czas najwyzszy poki jeszcze na swoj sposob go toleruje.
Byc moze emigracja nie jest dla mnie, byc moze uk nie jest dla mnie… Byc moze.
Jedno wiem, po ponad 7 latach rozlaki, czlowiek zaczyna rozumiec co jest w zyciu najwazniejsze… Kontakt z rodzina i wewnetrzny spokoj.
Nie doswiadczam ani jednego, ani drugiego. Reszta to tylko dobra dorazne…

Gdybym mogla, juz dzisiaj opuscilabym ten kraj…
Nie zaluje, ze wyjechalam, ale zaluje, ze przegapilismy szanse na powrot rok temu.
Mielismy wszystko zaplanowane… ale chyba starch wygral. 

Oj, dzisiaj najchetniej dalabym upust swoim emocjom i poryczalabym sie jak dziecko...

43 komentarze:

  1. Ty to zawsze poruszysz temat który akurat mam na swiezo w glowie...:) wczoraj rozmawialam z przyjaciolka (jest w pL) i powiedziala cos bardzo waznego co probowalam skrystalizowac juz od dawna. Ze nie chodzi o poziom zycia ale o jakosc zycia. a nasza jakos - jak i ta która ty opisujesz jest ze sie wyraze do dupy. Bywalo inaczej na poczatku, gdy mieszkalismy w Walii przyjechalismy gromadnie ze znajomymi, studiowalismy, bawilismy sie, owszem piekne lata, ale teraz juz po trzeciej z rzedu przeprowadzce, braku znajomych twarzy gdzie mieszkamy, braku nawet jednej istoty z ktora moglabym wyjsc na spacer gdy chodze sobei z Zosia i ciagle siedzenie w domu bo za oknem od
    7 tygodni albo pada albo wieje albo po prostu jest tak szaro ze trzeba w dzien swiatlo w domu palic... powoli mnie sie rpzelewa. rozmawialismy o tym z mezem i chyba jeszcze posiedzimy tu dopoki moj macierzynski urlop trwa a pozniej przyjdzie czas decyzji. Mysle ze majac rodzine i po narodzinach dziecka priorytety sie zmieniaja i rodzina i kontakt z bliskimi albo chocby juz i rodzimy kraj (bo np mieszkac przyjdzie w innym miescie) stoi na peirwszym miejscu. prawda jest tez taka ze krotko tu w swindon jestesmy na razie i moze tak jak i w innych miejscach zamieszkania, z czasem rozwinie sie krag znajomych i przestanie to miasto juz takie obce byc, tylko to wciaz nie bedzie dom... a ja sie lapie na tym ze juz nei wiem gdzie jest moj dom, bo przeciez tu tyle lat spedziismy ze nie wiem cz yodnalazlabym sie w innej rzeczywistosci tak dobzre ja ktu sie odnajduje, ale znow do ludzi blizej w kraju. no nic pozdrawiam, jak masz ryczec to rycz! lepiej sie poczujesz, ja tez czasem jak dziecko rycze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak piszesz Agus... chodzi o jakosc zycia.
      U nas na poczatku tez wszystko wygladalo calkiem inaczej.
      Czlowiek troche mlodszy, inne priorytety, duzo wiecej znajomych... Teraz wiekszosc z nich powrocila do kraju- wszystkim sie jakos uklada, niektorym w miare dobrze, a niektorym bardzo dobrze. Wiekszosc z nich zakupila swoje lokum, wiekszosc z nich pracuje.
      Nikt nie zaluje decyzji o powrocie, wrecz przeciwnie- chwala sobie opuszczenie wysp...
      Ciezka to decyzja, ale nikt niestety jej za nas nie jest wstanie podjac. Mam nadzieje, ze my wkoncu zdecydujemy sie na cos... bo w powietrzu wisiec to tez niedobrze.
      Plakalam wczoraj, ale z powodu Mikolajka... dostal wysokiej goraczki i wymiotowal :(
      Buzka Kochana!

      Usuń
  2. dziewczyny moglabym napisac to samo,siedze w Londynie 7 lat i mam totalnego dola ,gdybym mogla to dzis stad wyjezdzam do Polski,wlasnie najgorsza jest tutaj ta samotnosc poprostu czasem przychodzi dzien ze potrafie wyc z tesknoty,rozzalenia ze jestem tutaj a nie w Polsce ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niefajne jest to, ze wiekszosc polskiej nacji nie jest tutaj szczesliwa. Przez 7 lat zycia tutaj spotkalam tylko 3 osoby, ktore byly zdecydowane osiedlic sie tutaj do konca zycia... reszta docelowo pragnela wrocic kiedys do kraju.
      Samotnosc doskwiera, to fakt... czasami nawet bardzo.
      Pozdrawiam cieplo i trzymam kciuki za pozytywne mysli.

      Usuń
  3. Płacz Kochana! Płacz pomaga, ja "tylko" na emigracji w Wwie, ale wiem co czujesz...
    Trzymaj się i życzę Wam dobrych decyzji :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też bym popłakała, pomaga wypuszczenie emocji wszystkimi "kanałami"... trzymaj się!

      Usuń
    2. Dzieki Agnieszko!
      Sporo kilometrow Cie dzieli od starych katow... pewnie tez czasami tesknota nie daje Ci spokoju...
      Ale zazdroszcze, ze mimo tej odleglosci, jak Cie przycisnie zawsze mozesz wsiasc w samochod... A ja niebardzo... ta wyspa czasami jest jak wiezienie- na spontana raczej nie ma miejsca :/
      Buzka!

      Usuń
  4. dzisiaj chandra u Ciebie, przytulam....

    OdpowiedzUsuń
  5. Z pewnością nigdy nie zrozumiem Cię do końca, bo ja jestem tylko "emigrantką" z miasta do miasta ale w Polsce :-) W Warszawie z pogodą też bywa różnie, a pomyśleć że kilka lat temu wyprowadziłam się z polskiego bieguna ciepła :-)) Ponadto wierzę Ci, że "siedzenie" w domu samemu z dzieckiem może być frustrujące. Ja też czasem tak mam, mąż całe dnie w pracy a ja sama, niby mam sąsiadów, znajomych. Ale czasem mam ochotę rzucić to wszystko i przeprowadzić się bliżej rodziny, choć nie za blisko ;-))
    Trzymaj się i życzę podjęcia dobrej decyzji :-)
    Niezależnie w jakim miejscu jesteśmy, żyjemy zawsze będzie nam czegoś brakowało. Warto się zastanowić jakie braki jesteśmy w stanie znieść żyjąc tu czy tam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. święte słowa zawsze będzie czegoś brakować :-( i to jest najgorsza rozterka kazdego emigranta ;-(

      Usuń
    2. Dzieki z amile slowa.
      Ja wrocilam do pracy ponad 4 miesiace temu, wprawdzie na pol etatu, ale zawsze cos. Jednak praca, to praca... w branzy praktycznie wiekszosc facetow, kobiet jak na lekarstwo. Iloscia kolezanek tez nie grzesze. Sporo naszych znajomych opuscilo wyspy w ostatnich 2 latach i chyba ten fakt troche depresjonuje, ze wszyscy dookola wyjezdzaja, a my wciaz tutaj...
      Masz racje piszac, ze ciezko zadowolic czlowiecza dusze. Bestie z nas- ciezko nam dogodzic.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. przytulam!!! Pogadaj z Mężem i może uda ustalić się datę. Rozumiem Cię, bo tęsknota to straszna rzecz. Ja już po tygodniu nie mogę wytrzymać bez rodziny, więc i tak was podziwiam!! Sama mam często odwrotne uczucia - chciałabym na jakis czas wyjechac w cieplejsze kraje, bo w PL cały rok zimnica :( nawet teraz - połowa wakacji prawie, a kilka dni słonca tylko bylo w Gdańsku :(( ale ja zawsze boję się ryzyka, wiec pewnie dluzszy pobyt w wymarzonym zakatku swiata i tak pozostanie w sferze marzen... tymczasem siedze z Krzysiem w jego pokoju, obserwujemy deszcz (od rana leje) i zastanawiam sie, gdzie to lato. Cala jesien i zime mowilam Synkowi, ze juz niedlugo lato, cieplo, rower, piaskownica... i teraz on sie ciagle pyta, kiedy... czeka sie caly rok na ten czas, by podladowac akumulatory, a potem kicha... trochę to nie na temat, moje smutki, ale domyślam się, co czujesz!! Buziaki przesyłam from POLAND :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki za mile slowa.
      Cieple kraje to ja tez lubie, a wlasciwie uwielbiam :)
      Jest kilka powodow przez ktore myslimy o powrocie. Oprocz tesknoty za krajem i rodzinami jest jeszcze jedna wazna sprawa... to jak angielski narod odbiera Polakow.
      Mysle, ze nigdy nie beda traktowali nas jak swoj swojego.
      Nie zapomne sytuacji, jak 2, moze 3 lata temu jeden gosciu z pracy zapytal mnie o to, czy chce wyrabiac sobie angielski paszport. Po mojej negatywnej odpowiedzi, ktora argumentowalam tym, ze urodzilam sie Polka i chcialabym aby tak pozostalo, on rzekl, ze bardzo dobrze, bo za duzo nas jest tutaj takich, co staraja sie o ich paszporty...
      Bez komentarza.
      Buziaki

      Usuń
  7. kurcze, przytuliałabym Cię...wiesz ja mieszkam w Polsce ale bardzo daleko od rodziny i tez miewam takie dni!!!!! a myslimy nad wyjazdem do Niemiec....ale ogólnie chandra czasami dopada, jutro już moze wcale Ci nie przeszkadzac ta odległość i znowu zaświeci słońce!!!!! a jak chcesz ryczec to rycz!!!! to tez pomaga i oczyszcza...a że jutro będziesz jak dynia to co !!!!! czasami dynią nam wolno być!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i rozsmieszylas mnie ta dynia :)
      Niemcy sa ok, spoleczenstwo nie jest tak "nadmuchane" jak angielskie. Poza tym stamtad zawsze mozna zapakowac sie w auto i ruszyc do PL. Stad..hmm.. tez mozna, ale najpierw musi nastapic wielkie bukowanie... samolotu/promu/pociagu.
      Buzia!

      Usuń
  8. Nie wiem co czujesz bo nigdy nie mieszkałam tak daleko. Tęsknię jednak czasem za rodzicami którzy mieszkają prawie 300 km od Olsztyna i żałuje, ze nie mieszkam bliżej nich. W Olsztynie na szczęście mamy dużo rodziny męża więc nie jest źle. Przytulam Cię mocno i mam nadzieję, że jutro będziesz miała lepszy dzień!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, czasami teskni sie za rodzicami mimo posiadania juz wlasnej rodziny... Ja tez za moimi tesknie.
      Dzieki Agula, dzisiaj juz mi troche lepiej. Warto od czasu do czasu wyrzucic z siebie cos, co nie daje spokoju. Pozniej juz jest ciut lepiej :)

      Usuń
  9. przesyłam moc wspierasów i przytulasów :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Angielska pogoda i rzeczywistosc odbila mi sie nie tylko czkawka, ale i depresja:/ Rozumiem co czujesz, choc ja nie mysle o powrocie. Ale jestem tu 3 lata, a kto wie co bede czula po 7...Podrawiam slonecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze nie zmienisz decyzji po kilku kolejnych latach i zaaklimatyzujesz sie na wyspie.
      Trzymam kciuki zeby bylo dobrze.
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Wakacji wam potrzeba . My tylko tym zyjemy, bukujemy co roku i czekamy ,zeby podladowac akumulatory na sloneczku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, problem w tym, ze nawet wakacji nie mozemy sobie na razie zrobic... "
      2 miesiace temu, kiedy dowiedzialam sie, ze maja mnie zwolnic wzielam caly przyslugujacy mi holiday... A teraz nie wiem jak dlugo postanowia mnie trzymac.
      Poczatkowo byla mowa o 2 miesiacach ale ostanio dowiedzialam sie, ze chca zmienic mi umowe na czas nieokreslony.
      Niestety nikt nic nie potwierdzil na 100% wiec nie moge pozwolic sobie na wakacje w takiej sytuacji.

      Usuń
  12. A ja Cię rozumiem doskonale, bo spędziłam rok za granicą i to w dodatku bez dziecka i wiem, że nigdy nie byłabym tam do końca szczęśliwa z dala od przyjaciół i rodziny. I choć wiemy z I., że mielibyśmy dwa razy wyższy standard życia wykonując zawody, w których pracujemy tutaj, to nigdy nie wyjechałabym z małej pipidówy, w której mieszkam. Trzymaj się ciepło, szczególnie w te zimne dni u Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektorzy aklimatyzuja sie szybko na obcym gruncie, a niektorzy niestety nigdy nie beda potrafili zzyc sie na tyle solidnie aby "nowy" teren uznac domem... Ja zdecydowanie naleze do tej drugiej grupy.
      Pierwsze 3 lata byly bardzo fajne, pozniej z kazdym kolejnym widzialo sie jakos tak coraz wiecej minusow...
      Pozdrawiam

      Usuń
  13. Och, rozumiem ta tęsknotę... ja mam to samo, siedzę w tym deszczu (tez w UK) i już mam tego dość, jedyne co mnie powstrzymuje to brak perspektyw w PL (dziewczyna po maturze z doświadczeniem w sprzątaniu ;/), lecz nawet mimo, że tak mnie przeraża mój własny kraj, bezrobocie, pieniądze, ceny i wypłaty tęsknie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, pogoda to tutaj jest tragiczna. Lata brak. Jesien przez 12 miesiecy.
      A mnie to bezrobocie, pieniadze, ceny i wyplaty nie przerazaja tak bardzo. Ludzie w Polsce jakos zyja, narzekaja...ale kto nie narzeka? W Angli co chwila slychac podobne "zale",ze pracy nie ma, ze drogo i ze wyplata za mala...Ludziom latwiej jest mowic o tym co zle, niz o tym co dobre.
      Pozdrawiam cieplo :)

      Usuń
  14. płacz płacz jak sobie popłaczesz zrobi sie lepiej!!

    PRZYTULAM MOCNO!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Więc jeśli czujesz, że zbiera się na płacz, to płacz! Na pewno ulgę poczujesz! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulga murowana. Szkoda, ze tylko tak mozna ja czasami poczuc... Buzka

      Usuń
  16. czasem trzeba popłakac ... pomaga ... kiedys wrócisz i wszytko co kochasz w polsce pokażesz syneczkowi ... pozdrawiam ciepluteńko i sciskam mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas pokaze... Mam nadzieje, ze bedzie dobrze- cokolwiek to dla nas oznacza :)
      Dzieki za mile slowa.

      Usuń
  17. wypłacz się, popłacz, wyrycz. to pomaga.
    pozwala uwolnić emocje.
    ściskam, tulę i śle moc buziaków.
    ps. dla pocieszenie w PL tez pada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Kochana za slowa otuchy.
      Zapowiadaja znowu upaly, takze juz niedlugo w Pl slonce murowane :)

      Usuń
  18. jezu jak ja Cie rozumiem.
    dziś czuję się identycznie.
    ten kraj mi juz bokiem wychodzi.
    Ile może padać?
    I dlaczego rodzina zachowuje się jakbym nie istniała?
    Przyjaciele z PL i stąd także?

    zapraszam do mnie na kawę do Hyde.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba musimy umowic sie na ta kawe i porozmawiac o tym jak zyc na wyspie i nie zwariowac ;)

      Usuń
    2. :-) skrobnij na nel99@poczta.onet.pl

      Usuń
  19. Ja też mieszkałam za granicą, wprawdzie tylko rok, ale był to dla mnie straszny rok. Na początku czułam się super, ale kiedy przyszła tęsknota nie mogłam tam wytrzymać. Nie potrafiłam żyć w rozłące z rodziną. No i jak tylko nadarzyła się okazja wyjechałam. Ale tak jak piszą dziewczyny, kiedy jest Ci źle wypłacz się to pomaga. Wierzę, że będziecie mieli okazję do powrotu i tym razem z niej skorzystacie!:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przez pierwsze kilka lat nie narzekalam za bardzo. Podobalo mi sie. Jednak teraz wiem, ze chyba nie chce tutaj mieszkac do konca zycia...
      Buzka

      Usuń
  20. Przemyśl na spokojnie to wszysto co tak natarczywie kołacze się w głowie. Przyjedz do Polski, odwiedz rodziców - rodzinę, spędz tu jakiś czas z małym i już z naładowanymi bateriami wróć. Wtedy ponownie przemyśl swoją decyzję... Znam osoby ktore wracaly i niestety żałowały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas mojego macierzynskiego, w zeszlym roku, kiedy Mikolajmial 3 miesiace mieslismy okazje pobyc troche dluzej w Pl, bo ponad miesiac. POdobalo nam sie, a nawet bardzo. Mam nadzieje, ze podejmiemy wkoncu jakas decyzje.
      Pozdrawiam.

      Usuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...